Marzec w Beskidach!
Marzec to taka zwariowana pora roku, kiedy zima miesza się z wiosną i choć tęsknimy do ciepłych promieni słonecznych, to wciąż chcemy czerpać z przemijającej zimy. A gdzie jak nie w górach zima smakuje najlepiej? Nie da się zaprzeczyć, że zimowe wędrowanie ma swój niepowtarzalny klimat o czym i my i uczestnicy wędrówki po Głównym Szlaku Beskidzkim wiemy najlepiej.
Zapraszamy Was w naszą wspominkową podróż po jeszcze zimowych Gorcach!
Wszystko zaczęło się już kilka tygodni temu, kiedy wspólnie z Robertem Nicponiem – przewodnikiem beskidzkim - uknuliśmy plan przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego. Powoli, acz sukcesywnie realizujemy ten projekt.
Z kalkulacji wypadło, że Gorce najlepiej i najciekawiej przejść na raz zostając tam na cały weekend. Przy Waszej akceptacji i chęci udało się zaplanować dwudzionek w Gorcach na 19-20.03.2022 r.
A jak było? No pewnie, że cudownie! Jak zawsze wyruszyliśmy skoro świt, bo kto rano wstaje, ten może więcej kilometrów wpakować w swoje łydy :)
Gorce powitały nas śniegiem, błękitnym niebem, kosmicznymi panoramami Tatr i nie tylko, a my głodni tego wszystkiego wyruszyliśmy ochoczo. Wędrówkę rozpoczęliśmy w Rabce Zdrój i już na wstępie mieliśmy dwa Schroniska na trasie.
Nie zabawialiśmy tam zbyt długo, bo przecież gdzieś tam w oddali czekał na nas główny punkt tego dnia, czyli Turbacz – leżący na wysokości 1310m n.p.m. najwyższy szczyt Gorców. Kiedy już tam dotarliśmy koniecznym było utrwalenie tego momentu na pamiątkowych fotkach.
Gdy już każdy zapozował i uzyskał pożądany efekt można było ruszyć w dół, czyli do Schroniska PTTK na Turbaczu. Kto tam był ten wie, że spod Schroniska widać panoramę Tatr, pod warunkiem, że ma się odrobinę szczęścia i trafi na dobrą pogodę. Nam nie zabrakło szczęścia i pogody wobec czego odpoczynek uatrakcyjniały nam widoczne szczyty Tatry Wysokich.
Zrelaksowani i nakarmieni specjałami serwowanymi przez Schronisko ruszyliśmy w kierunku Ochotnicy Górnej. Wspaniale nam się trafiło, bo nie zabrakło ani śniegu ani słońca ani błękitnego nieba, co doskonale wpływało na nasze samopoczucie.
Za bazę noclegową wybraliśmy Gospodarstwo Agroturystyczne Rungerówka, gdzie zostaliśmy pięknie ugoszczeni i nakarmieni pysznymi potrawami, polecamy to miejsce.
Nie myślcie, że tutaj postawimy kropkę. O nie! Po zjedzeniu kolacji przyszedł czas na totalny relaks ;) A w ofercie moczenie w bani z gorącą wodą dla chętnych, posiadówka przy smakołykach oraz gitara i śpiew. Klimat turystyczny wszedł mocno, a całe zmęczenie odeszło w siną dal :)
Siedziałoby się miło nawet do rana, ale wiadomo, następnego dnia czekała nas dalsza wędrówka. Bilans pierwszego dnia, to 25 kilometrów i ponad 1200 m przewyższeń.
Kolejny dzień nadal nas rozpieszczał przepiękną pogodą z czego z radością korzystaliśmy pokonując kolejne 25 kilometrów, sporo! Na szczęście w tym dniu choć suma przewyższeń była bardziej znośna bo „jedynie” 870 metrów. Tego dnia wędrówkę umililiśmy sobie ogniskiem, a nic tak nie smakuje w plenerze jak kiełbaska upieczona nad żywym ogniem.
Byliśmy również na wieży na Lubaniu skąd podziwialiśmy strzeliste wierzchołki Tatr pokryte śniegiem. Żal było wracać, ale niestety nieubłaganie zbliżał się ten czas. W Krościenku czekał na nas nasz kierowca który zapewnił nam bezpieczną podróż.
Pełni emocji i nowych doświadczeń wracaliśmy do Kielc.
Dziękujemy wszystkim za wspólną wędrówkę i do zobaczenia na szlaku!
Za przygotowanie trasy oraz poprowadzenie grupy dziękujemy Robertowi Nicponiowi a za zabezpieczenie tyłów Michałowi Marciniewskiemu :) Piękne fotki zrobili obaj Panowie :) Za wszystko serdeczne dzięki!